2-połowa maja, wiatr na zmianę z wiatrem do połowy czerwca.

Przed nami wylot (28 czerwca) na kolejną wyprawę. Pora na krótką fotorelację z ostatniej - majowej. W Norwegii karty rozdaje pogoda. Możecie wybrać najlepszy ośrodek z dostępem do otwartego morza ale kiedy dmuchnie pow. 9 m/s nie wyjdziecie w morze. Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo. Kolejna wyprawa klubowa megavega była od 15-23 maja do Mikkelvik. Już 2 tygodnie przed wylotem, ciśnienie podniosły mi rezultaty wędkarskie kol. z Bydgoszczy - Ryszarda, który z 2 kolegami w Grotavaer złowili 6 halibutów - 3 sztuki podczas tylko jednego rejsu. Mnóstwo innej ryby, zwłaszcza dorszy. My też złowiliśmy trochę ryb, mimo nienajlepszej pogody.

Dwa ostatnie tygodnie maja oraz pierwszy tydzień czerwca to w Arktyce niezwykła huśtawka pogodowa z gwałtownymi wiatrami i maleńkimi zaledwie okienkami pogodowymi. Kiedy jednak mniej wiało i mogliśmy bezpiecznie wypłynąć, bardzo słabo żerowały ryby. W spokojnych fiordach praktycznie bezrybie o tej porze roku.
Tylko wcześniejszy o 1 dzień przylot do Tromso, oraz użyczony przez kolegę Sebastiana bus, umożliwiły obfity połów w spokojną jeszcze środę po południu 15 marca.
Relacja z wyprawy była na bieżąco na moim profilu facebooka. Dla "nie fejsujących" napiszę co nieco tutaj.
Zawsze staram się zabierać tylko najpotrzebniejsze przynęty i akcesoria ;)

Po krótkim, bezpośrednim locie liniami WizzAir, nocleg nad rzeką w przytulnym domku nad brzegiem rzeki tuż za katedrą w Tromso i nieopodal uniwersytetu.

Po 1,5 godziny jazdy busem, meldujemy się w Mikkelvik Brygge i natychmiast zabieramy się za klarowanie sprzętu. Po 4 godzinach jesteśmy na łowisku i meldują się pierwsze rybki. Nie gryzą zbyt aktywnie, dopiero na trzeciej górce jest przyzwoicie. Nawet halibut wziął na holowanego dorsza, jednak nie miał na co się zapiąć, kotwicę dzierżył dorsz. Dopiero na koniec rejsu brania ryb jak szalone, bez okazów jednak. Chyba ryby wyczuwały nadchodzące krótkie załamanie pogody.




Kazik czasami łowił takie sztuki...

 ...często jednak łowił takie okazy.

Halinka też była podczas drugiego okienka pogodowego. Wzięła płytko na 12 m, na bananowego srebrnego pilkera.

 To się nazywa "szczęście początkującego" Arek z 22-kilogramową halinką

Czasami na morzu możecie mieć niespodziankę w postaci "choroby morskiej" (lokomocyjnej). Nie wiem, nie doświadczyłem, szczęśliwie mnie nie bierze. Jednak obserwując męki niektórych kolegów podczas wielu wypraw, zauważyłem jak bardzo niektórzy cierpią. Najskuteczniejszym środkiem zapobiegawczym i skutecznie łagodzącym tę niedogodność zdrowotną, jest Postafen. Zdjęcie opakowania niżej. Dostępny w wielu sklepach w Norwegii. Wg mnie najlepszy!



 W czasie sztormowej pogody 2 razy odwiedziliśmy niedalekie Tromso. Raz na zakupach i zwiedzanie muzeum Polaria. Drugi raz pojechaliśmy spróbować łowić w porcie. Niestety brały tylko maleńkie dorsze na kawałki krewetek. Podczas sztormów biesiadowanie też ma swoje uroki. Arek z Kazikiem królowali w kuchni, serwując pyszne dania z dziczyzny (obaj są myśliwymi) i nie tylko. Kuchnia z dobrym szefem, na wyprawie bezcenne!

Przed muzeum POLARIA w Tromso.

Artur - myśliwy, nie boi się grubego zwierza!

Z Andrzejem planowaliśmy na tej wyprawie, złowić wiosenne zębacze. Ze względu na pogodę musieliśmy obejść się jedynie widokiem tych z akwarium w Polaria.

Steki Arka były przepyszne!

W Mikkelvik szaro i wietrznie. Pusta keja nie poprawia humorów. Jedyne wędkowanie możliwe tylko w porcie Tromso.

W Tromso spokojnie ale bez brań. Wycieczka byłaby udana, gdyby nie to, że o 15 zamknięto nam możliwość zakupu piwka o astronomicznej zawartości 4,8%!

Widoczne okienko słabnącego wiatru ostatniego dnia wyprawy, błyskawicznie sprowadziło naszą załogę do Mikkelvik. Szybkie zwodowanie naszej łajby i sprowadzenie kilku łodzi z bezpiecznych zatok a nast ok. godz. 23 na morze, to ostatni rejs wyprawy. Wyszliśmy daleko. Jednak falowanie i brak brań spowodował szybki powrót do bazy. Zaraz wróciły też pozostałe załogi. Powód - zero brań. 

Mimo sztormowej pogody, wyprawa udana. To zasługa zgranej załogi.

W piątek 28 czerwca wracamy do Mikkelvik. 
Najgorszy jest wiatr!

1 komentarz:

  1. jestem jak zwykl pełen podziwu dla Twojego czytania pogody. My z KArolem i reszta juz zarezerwowlaismy dwa terminy w kwietniu i we wrzesniu 2019. TAkże do usłyszenia Piotr ze Skrybicz

    OdpowiedzUsuń