Reno Killer megavega jedzie na Vegę

Pod koniec lat osiemdziesiątych amerykańska firma Renosky Lure opracowała absolutnie nowatorski kształt rippera, który wkrótce stał się legendarny za sprawą swej nieprawdopodobnej wręcz skuteczności. Niestety, ze względu na używane wówczas tworzywa, jedynie największe z nich, cztero- i pięciocalowe, pracowały poprawnie. Mniejsze gumki wymagały całej gamy przeprowadzanych własnoręcznie poprawek. Od tego czasu minęło ponad 20 lat, firma w dawnej postaci już nie istnieje, ale wędkarze ciągle wspominają z tęsknotą kultowe do dziś „Renosie”.
Zawsze szukam dużych gum z myślą adaptacji na norweskie drapieżniki. Jerky i Demony Dragona sprawdzają się znakomicie. W ich nowym katalogu dostrzegłem w tym roku ogromną 25-centymetrową (10") gumę Reno Killer. Natychmiast kupiłem wszystkie 4 modele do testów. Wyszły całkiem ładne "miśki".





Porównanie wielkości Reno Killera z Demonem (pierwszy z lewej) i największymi gumami z kolekcji megavega. Wszystkie kotwice trzymane magnesami neodymowymi, wklejonymi w body rybki, to już standard megavega.

Pękaty korpus Reno Killera idealnie dopasowuje się do główek SG Cutbait. Wystarczyło odciąć zaledwie niewielką część główki gumy i powstała idealnie spasowana rybka. Całą nadzieję pokładam w materiale. Nowoczesny materiał silikonowy sprawia, że cała guma jest niezwykle miękka oraz mocna. Charakterystyczny płaski i długi ogon umożliwi uzyskanie fantastycznej akcji. Połączenie szerokich wychyleń ogona od linii symetrii przynęty, mocnego skręcania samej płetwy pod kątem nawet około 90° oraz delikatne wychylanie się i migotanie części brzusznej, daje w wodzie niemal doskonały efekt imitacji niewielkiej rybki.


Mam nadzieję, że spodobają się rybkom na Vedze? Już za miesiąc pierwsze testy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz