Halibut - ryba marzeń

Prawie wszystko o halibucie.


Halibut – to słowo wśród wędkarzy, udających się na morskie wyprawy do Norwegii, jest bardziej popularne niż jakiekolwiek inne. Wzbudza mnóstwo emocji, podnosi adrenalinę.... Dlaczego tak jest?
Jak Norwegia długa, mamy rybaków i wędkarzy morskich, którzy po takim pytaniu, udzielą ogromnego spektrum odpowiedzi. Kto złowił halibuta ten wie o czym piszę.
Zestawy, na które można obecnie łowić halibuta stały się bardziej delikatne, wyrafinowane i coraz lepsze. Łowienie jest prawie zawsze "inne", niż rok temu, z powodu przynęty, plecionki, wędki i kołowrotka. Wyścig firm produkujących sprzęt i handlowców jest również niesamowity.

Sposoby połowu halibuta na naturalne przynęty uległy ewolucji. Systemy ewoluowały w stronę trwałości materiałów i lepszej prezentacji przynęty. Począwszy od zestawów klasycznych czasami ulegających splątaniu aż do główek jigowych czy czeburaszek zakładanych bezpośrednio na martwą rybę, stanowiących jednocześnie obciążenie.
Poza tym więcej niż dziesięć lat temu został wprowadzony w fiordach zakaz handlowych połowów halibuta przez norweskich rybaków. I tak długo, jak tego rodzaju zakaz obowiązywał będzie, jest szansa, że w ten sposób naturalnie jego liczebność ogromnie wzrośnie. Dobre są to wiadomości dla nas wędkarzy.
Dziś jednak każdego roku do Norwegii przejeżdża coraz więcej wędkarzy morskich. Zwłaszcza do północnej Norwegii, gdzie jest to najważniejszy rejon występowania i połowów wędką tej królewskiej flądry. Publikowane są raporty potwierdzające ww. tezy. Jednak nawet bardzo selektywne nastawienie, ukierunkowane na połów halibuta i wykorzystanie nowoczesnego sprzętu oraz materiałów, nie koniecznie muszą być zawsze zwieńczone sukcesem.
Najważniejszy przed połowem, oprócz metody, jest lokalizacja miejsca występowania halibuta!
Jeśli pewne powiedzenie określa, że 100% ryb jest w 10% łowiska, to w przypadku halibuta jest jeszcze kilka innych uwarunkowań.

Z łowieniem halibutów jest jak z pudełkiem czekoladek: nigdy nie wiadomo kiedy weźmie. Grupa wędkarzy która wracała do kraju, w dniu naszego przyjazdu na Vegę, nie złowiła nawet malutkiego halibucika. My drugiego dnia mieliśmy już 3 duże sztuki a do końca wyprawy łącznie 8 wymiarowych halibutów. Nie oznacza to, że zawsze tak będzie i że jesteśmy aż tak pewni siebie, że nie powiedziałbym próżni czy zarozumiali. Polowanie na tę flądrę wymaga niesamowitej cierpliwości. 
Halibuty preferują miejsca piaszczyste i dość płytkie (60 do 20 m). Na Vedze mieliśmy brania nawet na 10 m! Są to takie okoliczne mielizny, gdzie przybywają na żer np. małe czarniaki, plamiaki lub śledzie – ulubiony pokarm halibuta. Miejsca te w większości znajdują się na płaskowyżu (plateau), otoczone piaszczystą glebą, żwirem lub rynną z piaskiem otoczoną skałami. Większość dnia halibuty „drzemią” zamaskowane na piaszczystym dnie na głębokości 100 m do 160 m, aby w porze posiłku rozpocząć najazd na płytszy płaskowyż.
Halibut jest rybą bardzo ciekawą! Bardzo dobrze reaguje na ruch – szczególnie w toni, gdzie zwyczajowo pływa i żeruje jego ofiara. Oczywiście można złowić halibuta na miejscach jego odpoczynku gdzie przynętę stanowi np. świecąca ośmiorniczka. Wcześniej jednak o przynętę na takiej głębokości prawdopodobnie zatroszczy się wszędobylska brosma.
W toni wody na płytszych miejscach łowi się o wiele przyjemniej i skuteczniej! Mieliśmy wiele przypadków gdzie halibut na kilkunastu metrach wychodził za przynętą nawet do samej powierzchni wody! Czasami podczas holowania innej ryby, halibut potrafi zaatakować np. znacznych rozmiarów dorsza.
Są to sytuacje, w których każdy wędkarz w łodzi ma więcej adrenaliny niż krwi w organizmie.
Z 8 halibutów złowionych na wyprawie w czerwcu 2013, 2 złowiliśmy na martwego czarniaka, 3 na gumy a 3 na pilkery.
Najlepszą przynętą na halibuta jest martwa ryba (czarniak, śledź a najlepiej plamiak ze względu na zapach). Bardzo dobry jest też filet z plamiaka lub czarniaka. Czarniak ma twardą skórę, dlatego filet mocno trzyma się na haku. Znakomite są również duże i kolorowe gumy, czasami w bardzo pstrokatych i mało naturalnych kolorach.
Złowienie halibuta na pilkery jest możliwe również, czego doświadczyliśmy praktycznie na każdej wyprawie. Ciężar pilkera należy dostosować do głębokości i prądu wody oraz dryfu łodzi. Ze względu na płytkie halibutowe łowiska, praktycznie będą to pilkery lekkie 90-250 g i w jaskrawych kolorach.
Jaka siła zestawu?
Proponuję starą zasadę: "Tak grubo jak to jest konieczne, tak lekko, jak to możliwe". Ważny jest przypon od przynęty w górę zestawu. Są 3 szkoły, gruba plecionka, gruba żyłka albo linka stalowa. Osobiście stosuję plecionkę przyponową na suma Huprovka z włókien Dyneema 1,3 mm o wytrzymałości 160 kg. Jej zaleta to bardzo łatwe wiązanie na niej mocnych i pewnych węzłów UniKnot. Są zwolennicy grubej 1,2-2 mm żyłki, uważają że jest mniej widoczna. Trudno jednak wiąże się tak sztywną żyłkę. Stalowe przypony wymagają wielkiej staranności przy ich wykonaniu i nie mają zwolenników wśród Norwegów. Każdy łowca halibuta musi dokonać wyboru sam. Niedopuszczalne powinno być zakładanie cienkiej linki (plecionki) głównej bezpośrednio do przynęty. Ostre i zakrzywione zęby halibuta a nawet dorsza, przecinają ją z łatwością. Wędkę polecam dobrej jakości 2,0 – 2,4 m, 20 do 30 LBS najlepiej z multiplikatorem, który ma doskonale działający hamulec z plecionką 0,20-0,25 i zapasem ok. 250-300 m. Wędka raczej o akcji Medium Fast ze względu na gwałtowne i wielokrotne „odjazdy” holowanej ryby. Wędka taka dobrze zamortyzuje czasami wielokrotne ucieczki ryby.
Branie często jest zdecydowane i łatwo wyczuwalne. W pierwszej fazie holu w łodzi jest jeszcze dość spokojne. Jednak adrenalina rośnie w miarę rozwoju sytuacji, zwłaszcza wtedy gdy jest to pierwszy halibut wędkarza! Kto jest spokojny i nie spieszy się, ten wygra! Oznacza to, że - kto jest przygotowany, ten wygrał. W łodzi powinieneś mieć co najmniej jedną dobrą osękę albo porządny gaff, najlepiej dwa! Dobrze mieć pętlę na ogon halibuta, gdyż jest to jego znakomity napęd ale i groźna broń.
Z bolesnego doświadczenia mogę tylko powiedzieć: halibut na osęce nie jest jeszcze w łodzi! Ryba potrafi eksplodować kolejny raz siłą i kręcąc się spiąć się z osęki oraz ponownie uciec w głębię.
Ważne!
Natychmiast trzeba opuścić wędkę w dół i szybko poluzować hamulec. W przeciwnym razie istnieje prawdopodobieństwo, graniczące niemal z pewnością, złamania wędki po takiej nieudanej próbie lądowania silnej ryby w łodzi. Życzę ryby życia!

Życzę udanych wypraw, wielu okazowych ryb! Proszę o udostępnianie i ew. komentarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz