Osobiście staram się unikać węzłów, jednak nie zawsze się da! Większość moich przyponów łączę z linką główną, najsilniejszym możliwym połączeniem, używając łącznika bezwęzłowego. Gwarancja 100% wytrzymałości linki!
Jedna wada tego połączenia. Jeżeli plecionka ma słabość w jakimś innym miejscu, to tam prawdopodobnie najpierw pęknie. Może to być nawet 150 m od łącznika. Stracimy wtedy przynętę, (czasami z zapiętą rybą), przypon, łącznik i te 150 m linki, niestety. Dlatego tak ważne jest przeglądanie, płukanie i przewijanie plecionki zaraz po powrocie z wyprawy. Dla tych co nie wiedza co to łącznik i jak go wiązać, film niżej:
Ważny jest kierunek kręcenia plecionką złożoną na pół. Każdy, kto spróbuje będzie wiedział o czym piszę.
Krętlik też nie zawsze jest w tym miejscu potrzebny. Zasada: im więcej biżuterii, tym więcej słabych punktów. "Twój zestaw jest tak mocny, jak jego najsłabszy punkt"
Jednak istnieje inne poważne niebezpieczeństwo, jeżeli zawiązaliśmy tam krętlik lub łącznik, zwłaszcza dużych rozmiarów (czasami grubszy niż oczko ostatniej przelotki). Podczas holowania, dużej ryby, emocje są takie, że nie zwracamy uwagi na przelotkę tylko śledzimy wyłaniający się z toni okaz. Wtedy to bardzo często duży metalowy krętlik bądź łacznik, z impetem wali w porcelankę szczytowej przelotki. Znam to z autopsji, kiedy to na pierwszej wyprawie w Norwegii, wyeliminowałem w ten sposób z łowienia, swoją najnowszą wędkę. Prawdopodobnie nieliczni są wtedy przygotowani na naprawę przelotki.
Znakomitym rozwiązaniem jest odpowiedni "zderzak". Można go wykonać samemu z odpowiednio twardej pianki, dobrze, jeśli jest w jaskrawym kolorze, wtedy dodatkowo kontrolujemy punkt styku plecionki z lustrem wody. Najlepiej kiedy swobodnie przesuwa się po plecionce.
Ciąg dalszy nastąpi.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz